TCD-70T wigor i "wygar"
AudioMuzoFans testuje nasz odtwarzacz TCD-70T:
Dynamika i bas, bo to trzeba opisać wspólnie. Sama dynamika okazała się znakomita na wysokim poziomie aż tak, że naszła mnie refleksja, czy aby na pewno warto kupować jakiegoś używanego CD playera skoro przynajmniej w tym aspekcie jest naprawdę dobrze.
Ostre rockowe nagrania z wiernie nagranymi bębnami zaprezentowały perkusję momentami w imponujący sposób, był i wigor i „wygar” ze stopą włącznie. Bez zgubienia rozdzielczości w gęstych partiach „blach”, a z należytą szczegółowością.
Sam dolny skraj pasma również pokazał wigor – mocny i dokładny zarazem, nawet w skomplikowanych partiach gitary basowej czy kontrabasu. Nagrania z użyciem organów ujawniły, iż sam skraj jest dość „okrąglutki” w przyjemny sposób. Za to w temacie kontroli napiszę, iż była i specjalnie się nie gubiła, ale nie aż tak trzymała zawsze w ryzach, to co istotne „dołu” z pewnością nie zabraknie.
Pora na środek pasma – na pierwszy strzał poszły nagrania z żeńskim wokalem. Środek wydał mi się nieco zbyt mocno ocieplony i być może można to kształtować poprzez wymianę zastosowanych lamp elektronowych. To co jest fajne to tzw. „drive” wraz z bogactwem w szczegóły i lekkim wysunięciem do przodu, ogólne robi dobre wrażenie. Brzmienie środkowej części pasma jest otwarte, gładkie, przejrzyste idące w stronę „miodu”, widać iż chyba w tym zakresie słuchać najbardziej użycie lamp elektronowych.
Do góry pasma również nie mogłem się specjalnie przyczepić w tym budżecie. Soprany są czyste i pełne w oddawaniu wszelakich „przeszkadzajek”, nie zabrakło i w tym przypadku wybrzmienia barwą lamp. Próżno tu bowiem szukać drapieżności czy czegokolwiek co by nas drażniło w odbiorze. Spodobało mi się również bogactwo szczegółów i sama precyzja góry pasma.
Na koniec odsłuchów postanowiłem bliżej przyjrzeć się możliwościom odtwarzacza w kreowaniu przestrzeni lub jej poprawnym oddaniu. Przestrzeń była zyskująco olbrzymia, bogata, szeroka i głęboka, znów nie mogłem się specjalnie do niczego przyczepić.